niedziela, 17 stycznia 2016

3.

Siedzieliśmy w ciszy. W pokoju było słychać tylko nasze szybkie oddechy. Bałam się spojrzeć na Włodarczyka. Nie wiem przed czym była ta obawa skoro odwzajemnił. Jednak się boje. Wojtek podniósł palcami mój podbródek. Zmuszona byłam patrzeć w jego oczy. Miałam przerażenie w oczach a on zdziwienie. Pocałował mnie jeszcze raz. Znowu odwzajemniłam. Boże czemu ja to robię?! Odskoczyłam od siatkarza. Podeszłam do okna i patrzyłam na ludzi spacerujących po Bełchatowie. Włodi również podszedł do okna.
-Przepraszam – oznajmił
-Ty nie masz o co przepraszać to ja zaczęłam – odpowiedziałam nie patrząc na niego.
-
Pójdę już chyba. Pa – Pożegnał się i poszedł.
No pięknie teraz jeszcze stracę przyjaciela.
Zeszłam do kuchni napić się soku i poszukać czy w kuchni nie ma żadnej wiadomości od Dagi. Jednak nic nie znalazłam. Wróciłam na górę i położyłam się. Długo patrzyłam w sufit aż zasnęłam.

Obudziłam się a obok mnie leżał Maciek.
Podniosłam się do pozycji siedzącej i wtuliłam się w niego. Pocałował mnie. Odwzajemniłam jednak on szybko zakończył pocałunek a do pokoju weszła Rozalia. Siedziałam jak wryta nie wiedząc o co chodzi. -Maciuś pożegnałeś się już z Leną zaraz musimy wyjeżdżać. - Powiedziała do Muzaja.
-Zaraz zejdę idź poczekać na dole – Odpowiedział jej.
Nie wiedziałam o co chodzi patrzyłam na niego. Jaki wyjazd? Gdzie oni do cholery jadą?
-Wyjeżdżam z Rozalią do Włoch. Dostałem tam kontrakt. Przyjechałem się pożegnać
z Tobą – Patrzyłam na niego a z moich oczu zaczęły płynąć łzy. Tylko nie on nie mój Maciek. Przytulił mnie wstał z łóżka i wyszedł z pokoju. Po chwili się ocknęłam i wybiegłam na korytarz. Krzyczałam aby tego nie robił ale już go nie było w domu. Właśnie odjechał swoim czarnym audi spod domu Winiarskich. Nie mogłam się uspokoić traciłam oddech, robiło mi się ciemno przed oczami.

Zerwałam się z łóżka wszystko było tak jak jest. To był tylko sen. Odetchnęłam z ulgą. Spojrzałam na zegarek 23:30. Zeszłam na dół. Dagi nadal nie było. Zaczynałam się denerwować. Pobiegłam na górę po telefon i zadzwoniłam do Michała.
-
Halo – zapytał zaspany
-Misiek gdzie jest Daga. Nie ma jej w domu – Gadałam z prędkością światła w sumie to nie wiem czy mnie zrozumiał.
-No u rodziców swoich nie mówiła ci że jedzie do nich? - Zapytał już rozbudzony
-Nie. Nawet żadnej kartki nie zostawiła że jedzie. - Odpowiedziałam mu. - Za ile będziecie w Bełchatowie?
-Niedawno wyjechaliśmy z Warszawy więc nie szybko.
-Aha. No dobra kończę pa. - Rozłączyłam się z Winiarem. Położyłam się z powrotem jednak nie miałam już chęci do spania. Weszłam na fejsa. Pełno zdjęć z meczy finałowego i dużo gratulacji dla chłopaków. Odwiedziłam również instagrama. To chyba był mój błąd. Maciek dodał zdjęcie z Rozalią. Niby nic gdyby nie to że się na nim całują i jeszcze te hasztagi #mylove #kocham #tak #mocno #jak #nikogo #innego . Wyłączyłam aplikację. Zeszłam na dół do salonu gdzie znajdował się mały barek. Nawet nie patrzyłam co tr
afiło w ręce. Ważne aby było mocne. Odkręciłam butelkę i upiłam dużego łyka. Skrzywiłam się jakbym zjadła przynajmniej kilogram cytryny a to tylko była hmm jakaś mega mocna wódka. Michał mnie zabije ale kij z tym. Kolejne łyki wchodziły już z łatwością. Kiedy butelka była już pusta podeszłam do barku w celu wyciągnięcia kolejnej butelki alkoholu. W trakcie jej picia film mi się urwał.

~Michał

Dojeżdżaliśmy do Bełchatowa. Zadzwoniłem do Wojtka czy podjedzie po mnie pod Energię. Zaraz miał przyjechać. Czekałem pod halą. W końcu przyjechał. Torbę i walizkę wrzuciłem do bagażnika i zająłem miejsce obok Włodarczyka. Rozmawialiśmy o jakby że innym temacie jak nie o siatkówce. Podziękowałem mu za podwózkę. Wszedłem do domu a to co zobaczyłem w salonie przeraziło mnie.
Na podłodze leżała Lena a obok niej dwie puste butelki po wódce. Próbowałem ją obudzić. Moje próby były na nic. Zaniosłem ją do jej pokoju i położyłem na łóżku. Dlaczego ona do cholery to zrobiła?! Zszedłem na dół i zabrałem butelki z salonu i wyrzuciłem je. Wziąłem szybki prysznic i również położyłem się spać.

Słońce świeciło mi po oczach i nie było mowy o dalszym spaniu. S
ięgnąłem po telefon. 11:30 no to nieźle sobie pospałem. Poszedłem do pokoju Leny. Spała. Usiadłem na jej łóżku i przyglądałem jej się. Śpiąca była taka niewinna. Wziąłem jej telefon z szafki. Nie miała kodu. Wszedłem na instagrama a potem w profil Maćka. Chyba już wiem czemu to zrobiła. Chyba jednak pomyliłem się co do młodego. Odłożyłem jej telefon i zszedłem na dół. Na szafce położyłem dwie tabletki przeciwbólowe i wodę i zabrałem się za szykowanie śniadania. Nie chciało mi się jakoś nic specjalnego robić więc zrobiłem sobie kanapki. Usłyszałem kroki a po chwili do kuchni weszła Lena. Popatrzyła ma mnie i wyciągnęła rękę przed siebie abym nic nie mówił. Zaśmiałem się cicho pod nosem. Podeszła do szafki gdzie leżały tabletki. Wzięła je i wypiła całą butelkę wody. Ktoś tu ma niezłego kaca. Po kim to się udało że aż tyle wypić samemu. Usiadła przy stole i położyła głowę na jego blat. Podsunąłem w jej stronę talerz z kanapkami. Podniosła głowę i popatrzyła się najpierw na talerz a potem na mnie wzrokiem jakbym był jakimś kosmitą i z powrotem położyła głowę na stole. Podszedłem do lodówki i wyciągnąłem z niej wodę i postawiłem przed siostrą. Wzięła wodę i poszła do pokoju. Coś czuję że będę miał z nią ciężkie życie.


~Lena

Obudziło mnie słońce które niemiłosiernie waliło mi po oczach. Nie miałam sił podnieść się z łóżkach.
Moja głowa. Cholera jeszcze dzisiaj mam trening. W końcu jednak wstałam. Poszłam do łazienki. Przeraziłam się swoim wyglądem jaki prezentowało moje lustro. Cała rozmazana, włosy każdy w swoją stronę. Co ja wczoraj narobiłam. Stojąc tak przed tym lustrem przypomniałam sobie o Miśku. Cholera on już jest w domu. Ogarnęłam się w miarę możliwości i zeszłam na dół. Siedział przy stole i jadł kanapki. Popatrzył się na mnie a ja momentalnie wyciągnęłam przed siebie rękę aby nic nie mówił. Wzięłam dwie tabletki i wypiłam całą butelkę wody. O tak tego było mi trzeba. Usiadłam przy stole i położyłam głowę na jego blacie. Michał przesuwając talerz narobił takiego hałasu, że myślałam że mi głowa pęknie. Zdurniał chyba. Popatrzyłam na talerz potem na niego wzrokiem mówiącym: serio?! Z powrotem położyłam głowę na stole chyba ciut za mocno. Co za debil znowu coś robi robiąc przy tym potworny hałas. Coś walnęło w stół. Podniosłam głowę i ujrzałam przed sobą wodę. Zabrałam ją i poszłam do pokoju. Tutaj przynajmniej jest cicho. Położyłam się ładnie pięknie a tu nagle moja komórka zaczęła dzwonić. Boże czemu ja mam taki głośny dzwonek. Włodarczyk. Nie jestem w stanie z nim gadać. Po prostu nie mogę. Po jakimś czasie usłyszałam jak Misiek z kimś gada. Uchyliłam drzwi żeby lepiej słyszeć. Cholera co tu robi Wojtek?!
-Jest Lena bo dzwoniłem do niej ale nie odbierała? - Zapytał mojego brata
-Jest ale dzisiaj sobie raczej z nią nie pogadasz. Zobaczyła na instagrami
e zdjęcie Maćka z Roszykową i postanowiła sobie wypić dwie butelki wódki. - opowiedział mu mój kochany braciszek. Zabije jak będę w lepszym stanie.
-O kurde. Kiepsko.
-No niestety.
Dobra chodź jedziemy bo spóźnimy się na trening. - I poszli. Położyłam się na łóżku i myślałam o tym co się stało wczoraj. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.

Obudziłam się po 15. Za dwie godziny mam trening. Trzeba się ogarnąć. Poszłam zrobić sobie długi prysznic. Stojąc pod strumieniem ciepłej wody przypomniałam sobie wczorajsze chwile z Wojtkiem. Ogarnęłam się i wyszłam spod prysznica, wytarłam i ubrałam w jakieś dresy i koszulkę i zeszłam na dół gdzie Misiek robił obiad.
-Hej. - powiedziałam cicho.
-Cześć. Chyba musimy pogadać – odwrócił się w moją stronę
-Wiem że wczoraj przesadziłam. - odpowiedziałam mu niepewnie.
-Wiem o Maćku. Proszę cię tylko o jedno. Nie rób tego więcej.
-Obiecuję. - Podeszłam do niego i wtuliłam się w niego. Brakowało mi go. Zazwyczaj widzieliśmy się tylko jak przyjeżdżał do Bydgoszczy albo ja do Bełka na kilka dni. Nie mogę go zawieść. Zjedliśmy razem obiad i zaczęłam zbierać się na trening. Wyszłam wcześniej i postanowiłam się przejść. Na treningu dawałam z siebie maxa. Podczas rozciągania po graniu na trybunach zobaczyłam Włodarczyka. Cholera co on tu robi. Szlag chciałam iść szybko do szatni ale trener mnie zatrzymał. Grrr ten to ma wyczucie czasu. Gdy skończył gadać spojrzałam na trybuny. Nie było Włodarczyka pewnie sobie poszedł. Poszłam do szatni a kogo zobaczyłam pod drzwiami? Oczywiście Włodarczyka. Jednak nie poszedł.
-Możemy pogadać? - spytał
-Dobra. Poczekaj na trybunach. - odpowiedziałam mu.
Poszłam się szybko ogarnąć i po 20 minutach byłam na trybunach. Usiadłam koło Włodiego.
-No to o czym chciałeś pogadać? - Zapytałam patrząc przed siebie
-Jeszcze raz przeprosić za wczoraj
-Ale ty nie musisz przepraszać to ja powinnam pierwsza cię pocałowałam – odpowiedziałam mu
-Jednak ja odwzajemniłem i potem to ja cię pocałowałem – kłócił się ze mną no..
-Okej oboje jesteśmy winni. Tak będzie najlepiej. Wszystko sobie wyjaśniliśmy. -Odpowiedziałam mu ze złością – Noo nie patrz tak na mnie. Grrr ahh ty mój Włodarczyku. Mam nadzieję, że to nie zniszczy naszej przyjaźni? - popatrzyłam na niego
-Oszalałaś. Nigdy nic nie zniszczy naszej przyjaźni – Odpowiedział i przytulił mnie z całej siły. Oj naprawdę z całej.
-Wojtek dusisz – wybełkotałam
-Oj przepraszam – Wybuchłam śmiechem.
Pojechaliśmy z Wojtkiem za Bełchatów nad jezioro. Usiedliśmy na pomoście i wpatrywaliśmy się w zachód słońca. Robiło się zimno. Siatkarz narzucił na mnie swoją bluzę. Podziękowałam mu i oparłam swoją głowę i jego ramie.
-Pomóż mi o nim zapomnieć – poprosiłam go i spojrzałam mu w oczy
-Pomogę Ci. Obiecuję – przytulił mnie do siebie jeszcze bardziej. Moje postanowienie od dzisiaj: zapomnieć o Muzaju. Wiem że to nie będzie takie łatwe ale muszę spróbować. Inaczej nie dam rady. Postanowiliśmy wracać. Wojtek odwiózł mnie do domu. Pożegnałam się z nim. Zamknęłam za sobą drzwi i oparłam się o nie. Michał wszedł do korytarza. Przywitałam się z nim z uśmiechem i pobiegłam na górę . A jak on coś sobie pomyśli bo wiem, że patrzył przez okno kto przyjechał. Zeszłam na dół zrobić sobie herbaty. Siedział przy stole i robił coś w telefonie. Popatrzył na mnie i zaczął się szczerzyć.
-Nie szczerz się tak jak głupi do sera. Jesteśmy przyjaciółmi. Nie myśl sobie.
-A czy ja coś mówię. Dla mnie to tam możesz być z Wojtkiem. Mi to nie przeszkadza.
-Weź się puknij w ten pusty łeb. Zresztą nie będę z Tobą gadać. Dobranoc. - Wkurzył mnie no. Ogarnęłam się, wypiłam herbatę, założyłam słuchawki na uszy i myśląc o dzisiejszym dniu
odpłynęłam.



________________________________


Jejku przepraszam że tyle mnie nie było ale najpierw to nowa szkoła potem czas tak szybko leciał że nawet nie zauważyłam a tu koniec semestru i trzeba oceny poprawiać, tu turniej w Berlinie i tak czas zleciał. Mam nadzieję że spodobają wam się moje wypociny i z góry przepraszam za błędy i na banki nie ma tu przecinków tam gdzie powinny być ale cóż przecinki to moja najsłabsza wada :D No to do następnego miśki i mam nadzieję że będzie szybciej. Piszcie swoje opinie w komentarzach ;) 

niedziela, 11 października 2015

2.



      Dni mijały. Spotykałam się z Maćkiem. Było jednak małe ale, a dokładnie miało na imię Rozalia. Wszędzie z nami chodziła. Zaczynało mnie to denerwować. Wszędzie za nami chodziła i kleiła się do siatkarza specjalnie na moich oczach. Robiła mi na złość. Miałam tego dość. Dzisiaj 21 września. Siedzimy z Muzajem za bandami katowickiego Spodka i cieszymy się z wygranej naszych orzełków. Wybiegliśmy za band reklamowych. Ja pobiegłam do Michała. Zaczęłam z nim skakać i cieszyć się. Spełnił swoje marzenie. Ja swoje również. Zobaczyć radość z wygranej tej drużyny to było moje marzenie od kiedy zaczął się turniej. Po chwili czar prysł. Zobaczyłam ją. Stała obok Muzaja który rozmawiał z Karolem i Andrzejem. Michał chyba coś zauważył. Przybrałam sztuczny uśmiech i podeszłam do Mariusza który trzymał Arka na rękach. Pogratulowałam i przeszłam do kolejnego siatkarza. Igła. Na widok tego człowieka mordka cieszy się sama. Wyściskałam go, pogratulowałam i poszłam dalej. Antiga. Tutaj trzeba tak trochę oficjalniej. Ładnie pogratulowałam i kolejny siatkarz. Trochę mi zajęło za nim wszystkich obeszłam ale się udało. Akurat wyrobiłam się do ceremonii. Najpierw nagrody indywidualne. Karol najlepszy blokujący, Mariusz najlepszy atakujący i MVP turnieju. Czy ja dobrze słyszę?! Mario kończy karierę?! Co on wyprawia! Nie wierzę. Czas na medale. Niemcy, Brazylia i w końcu nasze orzełki. Igła oczywiście z telefonem i nagrywał wszystko. Czas zdjęć. Posypała się słynna złota folia. Po sesji fotograficznej chłopacy poszli do szatni. Oczywiście Igła nie byłby sobą gdyby mnie do niej nie zaciągnął. Weszliśmy do tej szatni z mały spóźnieniem a tam tylu facetów w samych bokserkach. Chciałam wyjść ale Igła mnie zatrzymał i popchnął na środek szatni. Założyłam kaptur na głowę i naciągnęłam go na oczy. Chłopacy zaczęli się śmiać ze mnie.

    Sala katowickiego hotelu wypełniona była siatkarzami, sztabem i ich rodzinami. Oczywiście i pojawiło się procenty ale nie za dużo bo jutro wyjazd do Warszawy. A my z Maćkiem i Rozalią do Bełchatowa. Jutro odpuszczę sobie szkołę. Pakowałam swoje rzeczy do torby kiedy do pokoju wszedł Michał. Był trochę zbyt podchmielony. Usiadł na łóżku obok mnie.
-Nie przejmuj się. -wybełkotał
-Czym?! - popatrzyłam na niego zdziwiona
-No Rozalią.
-Nie wiem o co ci chodzi Michał
-Wiesz dobrze o co mi chodzi – wiedziałam ale przecież on jest pijany i tak nic nie będzie pamiętał z tej rozmowy
-Wiem.
-No to ci mówię. Wiem że Maciek ci się podoba. Jemu przejdzie ta Rozalia.
-Skąd wiesz że przejdzie. Może jednak nie przejdzie.
-Myśl jak chcesz. Ja wiem swoje. Idę pa siostra – i wyszedł. Siedziałam zszokowana. Nawet nie wiem kiedy do mojego pokoju wszedł Muzaj. Dopiero gdy mną potrząsną wróciłam na ziemie. Nawet nie słyszałam jak mówił do mnie. Wziął moją torbę i zaniósł ją do swojego audi. Oddałam klucze recepcjonistce i wyszłam na dwór. Jakie było moje
zdziwienie kiedy obok Maćkowego audi zobaczyłam Włodarczyka. Przywitałam się z nim i usiedliśmy na tylnych siedzeniach. Patrzyłam na budzące się do życia Katowice. Szkoda mi było opuszczać to miejsce. Jednak szara codzienność czeka. Niestety trzeba ją przetrwać. Zmęczenie zaczynało dawać mi się we znaki. Oparłam głowę o szybę, Kiedy już zasypiałam poczułam jak Wojtek przyciąga mnie do siebie. Wtuliłam się w niego bardziej i zasnęłam.

Gdy się obudziłam słońce było już wysoko na niebie. Wojtek spał. Rozalia też. Maciek zjechał ja jakąś stacje. Nawet nie wiem gdzie byliśmy. Zamknęłam szybko oczy i udawałam że dalej śpię.
Nawet nie wiem kiedy znowu zasnęłam. Obudził mnie Wojtek oznajmiając że jesteśmy już w Bełchatowie. Siatkarz zatrzymał się pod moim domem. Wysiadłam z samochodu. Kilka godzin jazdy bez żadnego ruchu nie jest takie fajne. Wojtek wyjął moją torbę i swoją. Maciek popatrzył na niego lekko zdziwiony. Włodarczyk oznajmił że musi ze mną pogadać i popatrzył się na mnie. Zrozumiała o co mu chodzi.
-A no tak zapomniałam. Przecież gadaliśmy o tym w Katowicach. - uśmiechnęłam się do Wojtka. Pożegnaliśmy się z Mazim i weszliśmy do domu. Nikogo w domu nie było. Dziwne. Poszliśmy na górę.
-No to o czym chciałeś rozmawiać? - uśmiechnęłam się do niego.
-Tak trochę może głupio to zabrzmi ale niechcący usłyszałem twoją rozmowę z Michałem przed wyjazdem. Chciałem ci powiedzieć że Misiek chyba nie ma racji co do Rozalii.
-Dlaczego tak sądzisz? - Poczułam ukłucie w sercu. Wiedziałam że tak będzie. Zaszkliły mi się oczy. Wojtek to zobaczył. Posadził mnie na swoich kolanach i przytulił do siebie. Rozpłakałam się jak małe dziecko które straciło swoja ukochaną przytulankę.
-Mówił mi ostatnio że ją kocha i że chciałby z nią być. - te słowa mnie dobiły. Nie panowałam nad sobą. Jeszcze bardziej wtuliłam się we Włodarczyka. Boli mnie to tak cholernie ale z drugiej strony jestem mu cholernie wdzięczna za to że mi to powiedział bo tak dalej bym trwała w tej nie wiedzy. Siatkarz wziął moją twarz w swoje ręce tak że patrzyłam mu prosto w oczy. Starł słoną wodę z moich policzków i patrzył się prosto w moje oc
zy. Dopiero teraz dostrzegłam jak jego oczy są bardzo brązowe. Wpił się w moje usta. Byłam zszokowana. Nie zareagowałam. Oderwał się ode mnie i spojrzał mi w oczy. Jego oczy wyrażały tyle emocji. Nie wiem co mną pokierowało. Wpiłam się w jego usta. Odwzajemnił. Jeszcze z nikim nie było mi tak dobrze jak z Wojtkiem. Nie wiem co się ze mną działo. Czy dobrze robię. Oderwaliśmy się od siebie. Wojtek oparł swoje czoło o moje. Wpatrywaliśmy się głęboko sobie w oczy. W jego brązowych tęczówkach widziałam szczęście. A co on zobaczył w moich?




Jestem i żyje. Jak tam wrzesień minął. Wiem nie było mnie troche ale chyba każdy rozumie. Nowa szkoła nauki jest więcej niż w gimnazjum. No i oczywiście problemy z netem. Ubolewam nad tym że w internacie nie ma wi-fi. Rozdział do długich nie należy :( Za błędy przepraszam. Pojawiła się nowa karta SPAM gdzie możecie zostawiać linki do swoich blogów :) Liczę na komentarze i wasze opinie uwagi. Może waszym zdaniem powinnam coś zmienić. A i jeszcze jedna ważna rzecz. A dotyczy ona Rozalii :) Ja osobiście Rozalię uwielbiam ale na potrzeby bloga nasza bohaterka jak już zauważyliście nie będzie przepadać za Rozi. No to w takim razie do następnego :) 

niedziela, 9 sierpnia 2015

1.

     Połowa sierpnia. Jestem tu już półtora miesiąca. Od jutra zaczynają się treningi Skry a mój kochany braciszek co wymyślił? A to że mam chodzić na te treningi i to że po każdym treningu będzie dzwonił do Falaski i pytał czy na nim byłam. Niewierze że nie ufa mi pod tym względem. Przecież wie, że siatkówka to całe moje życie. Jednak niechętnie idę na ten trening. Dlaczego? Muzaj. Tak przyjaźnimy się ale ta przyjaźni chyba zaczyna słabnąć. Powód? Pewna Rozalia. Poznali się zaraz po moim przyjeździe. Mój pech? Chyba tak. Znamy się z Maćkiem odkąd przyszedł do Skry. Od razu staliśmy się przyjaciółmi. Przez te ponad pół wakacje spotkaliśmy się zaledwie kilka razy, ponieważ on jeździł do Wrocławia albo spotykał się z Rozalią. A ja? Siedziałam w domu albo wychodziłam z Oliwierem na plac zabaw. Jedynie wyrwałam się z Bełchatowa na memoriał Wagnera. A kto pierwszy mnie tam zobaczył? Oczywiście Kłos z Wroną. Zaczęli się wydzierać na całą halę. Zaczęłam się z nich śmiać. Tak minęły mi te kilka dni i trzeba było wrócić do szarej rzeczywistości. Oczywiście było kilka wypadów do Spały ale to i tak każdy z siatkarzy zajmował się swoimi rodzinami, dziewczynami lub narzeczonymi. Ja wtedy spędzałam czas na sali albo chodziłam na spacery po spalskim lesie. Ciągle myślałam o atakującym. Z mojej strony to było coś więcej niż przyjaźń. Z jego nie koniecznie.


     7 rano. Nie znoszę tego budzika. Ta cholerna melodyjka. Nienawidzę jej. Zwlekłam się z łóżka. Moja kroki skierowałam do łazienki aby wziąć szybki prysznic. Po ubraniu się zeszłam na dół w celu zjedzenia jakiegoś śniadania. Po kuchni krzątała się już Dagmara. Przywitałam się i wzięłam się za robienie śniadania. Mój wybór padł na płatki. Z przygotowanym posiłkiem i herbatą usiadłam do stołu. W chwili gdy miałam zacząć jeść te płatki momentalnie mi się ich odechciało. Zaczął boleć mnie brzuch. Dopiero teraz zdałam sobie tak na poważnie sprawę z tego że go tam spotkam. Zaczęłam grzebać w misce łyżką. Daga to zauważyła.
-Stało się coś? - bardziej chyba stwierdziła niż zapytała.
-Wydaje ci się. - odpowiedziałam i odstawiłam nie tknięte śniadanie do zlewu. Pobiegłam na górę po przyszykowaną torbę i zbiegłam na dół. Winiarska stała w drzwiach od kuchni.
-Przecież widzę, że coś jest nie tak.
-Naprawdę wszystko jest w porządku. - wybiegłam z domu aby nie nawiązywać dalszej rozmowy.
Po 10 minutach byłam pod Energią. Cholernie bałam się do niej wejść. Przeszłam szybko prze korytarz do damskiej szatni. Przebrana w spodenki, bokserkę i moje różowo-żółte asicsy. Byłam pierwsza na sali. Usiadłam na krześle i czekałam na resztę. Siedziałam z twarzą w dłoniach. Ktoś mnie dotknął. Wystraszona zerwałam się z krzesła i stanęłam obok jak się okazało Falaski z rękami przyłożonymi do klatki piersiowej i próbowałam uspokoić oddech. Spojrzałam na Miguela. Sam się przestraszył mojej reakcji a ktoś z tyłu zaczął się śmiać. Oczywiście pan Włodarczyk.
-Bardzo śmieszne Wojciechu Julianie Włodarczyku naprawdę śmieszne. - odpowiedziałam już w miarę normalnie.
-Bo strachliwa coś ostatnio jesteś. A tak poza tym chyba dość poważnie rozmawialiśmy o Julianie. Chcesz powtórki? Hmm? - i znowu zaczął się ze mnie śmiać a chyba raczej z mojej miny bo po raz drugi dzisiaj pokazywała przerażenie.
-Nie podziękuję. Nie chcę powtórki. - kontem oka zauważyłam jak Muzaj patrzy się na naszą dwójkę kiedy Wojtek podchodzi aby mnie przytulić. Kiedy oderwałam się od Włodarczyka spojrzałam na Maćka. Pomachał mi ale tak jakoś bez entuzjazmu. Kiedy Miguel otrząsnął się ze swojego mini szoku zarządził rozgrzewkę. Czyli tradycyjnie kilkanaście kółeczek i potem ćwiczenia rozciągające. Nie zjedzone śniadanie dawało się we znaki a jeszcze pogarszało sytuacje to, że od wczorajszego obiadu nic nie jadłam. Przeżyłam rozgrzewkę to może i przeżyję ten trening. Doszło do nas kilku zawodników z młodej Skry. Szczerze to nie kojarzyłam ich. Podzieliliśmy się na grupy i zaczęliśmy grać. Ja byłam w drużynie z Muzajem, Piechockim i Badurą. Reszta to ci których niestety nie znam. Ja byłam przyjmującą. Było 2:0 dla nas. Zaczęliśmy trzeciego seta. Trochę kręciło mi się w głowie ale nie zwracałam na to uwagi. Myślałam, że przejdzie. Włodarczyk serwował. Szykowałam się do odbioru kiedy zrobiło mi się ciemno przed oczami. Jedyne co poczułam jak ktoś mnie łapie.

      Powoli otwierałam oczy. Jednak zaraz je zamknęłam. Oślepiało mnie to cholerne światło. Drugie podejście udane. Nad swoją głową zobaczyłam lekarza skrzatów. Wyczuwałam kłopoty. Obok mnie siedział Muzaj.
-No w końcu się obudziłaś – aż mnie zabolała głowa od jego głosu na co się skrzywiłam. Chyba to zauważył bo odezwał się znacznie ciszej.
-Powiedz ty mi co jadłaś ostatnio? Hmm?
-Obiad wczoraj. - odpowiedziałam słabo
-I wszystko jasne. Oszalałaś?! - Krzyknął tak że znowu się skrzywiłam z bólu. -Przepraszam.
Nie odezwałam się. Westchnął i kazał mi tu chwile poleżeć. Maciek został razem ze mną. Dopiero teraz zorientowałam się, że atakujący trzyma mnie za rękę. Popatrzyłam na nasze splecione dłonie i mimowolnie moje kąciki ust uniosły się ku górze. Spojrzałam na niego. Również się uśmiechnął. Nie wiem ile tak siedzieliśmy w ciszy. Ale nam to nie przeszkadzało. Po prostu cieszyliśmy się tą chwilą. Do gabinetu wszedł Łucarz.
-Maciek odprowadzisz ją do domu?
-Tak.
-Dzięki.

Poszliśmy najpierw do szatni gdzie ja się w miare możliwości przebrałam a potem czekałam pod szatnią na Muzaja. Długo nie czekałam. Szliśmy powoli przez park kiedy chłopak się odezwał.
-Przepraszam.
-Za co? - zdziwiłam się.
-Za to że przez ostatnie tygodnie rzadko się spotykaliśmy. - Przytulił mnie.
-Nic się nie stało. Wiadome że chciałeś zobaczyć się z rodziną. - czemu ja to powiedziałam?!
-Chodzi mi też o te spotkania z Rozalią. Przez nie się nie spotykaliśmy. Chcę to naprawić. - spojrzałam w jego oczy. Był w nich smutek. Nie kłamał. Wtuliłam się bardziej w niego. Gdy weszliśmy do domu usłyszałam jak Daga gada z kimś przez telefon.
-Właśnie przyszła. Dam ci ją. - po tych słowach wiedziałam co się święci. Niechętnie wzięłam telefon od Winiarskiej.
-Halo? - odezwałam się niepewnie.
-Czy ty oszalałaś?! Nienormalna jesteś?! - wrzeszczał na mnie. Maciek i Dagmara wszystko słyszeli. Nie odpowiadałam.
-Odpowiesz mi czy nie?! Nie spodziewałem się że Miguel zadzwoni do mnie w połowie treningu, że leżysz nieprzytomna u Łucarza w gabinecie bo jak się potem okazało ostatnie cokolwiek jadłaś to był obiad wczoraj!
-Michał.. - nie dał mi skończyć.
-Nie michałuj mi tu teraz! Co ci strzeliło do tej głowy?! - że go gardło nie boli. Chyba Antiga do niego coś mówił aby się uspokoił. - Powiedz mi dlaczego? - mówił już nieco spokojniej.
-Nie byłam głodna to nie jadłam. Wiesz o tym dobrze, że jak tak jest to nic nie zjem.
-Dobrze wiedziałaś że idziesz na trening na którym nie będzie małego wysiłku. Mogłaś zjeść nawet jedną głupią kanapkę.
-Przepraszam.
-Dobra ale następnym razem nie chcę dostać takiego telefonu. Obiecujesz?
-Obiecuję.
-Dobra idź odpocznij. Pa. Zadzwonię wieczorem.
-Okej. Pa. - rozłączyłam się i oddałam telefon Dagmarze. Razem z Maćkiem poszliśmy na górę. Zaproponowałam żeby został. Zgodził się. Położyliśmy się na łóżku i tak leżeliśmy przytuleni do siebie. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.


    Dobra. Jestem z jedynką :) Mam nadzieję że wam się spodoba.Pewnie jest tam masa błędów(na pewno tych z przecinkami ale to nie moja działka :D)za które was przepraszam.  Jeśli chcecie możecie zostawiać w komentarzach linki do swoich blogów :) na pewno wpadnę i poczytam i skomentuję :) Liczę na wasze opinie w komentarzach :) W takim razie do następnego :)


środa, 29 lipca 2015

Prolog.

Zacznijmy od początku.
Jestem Lena. Lena Winiarska. 
Tak, siostra Michała. 
Mieszkam w Bydgoszczy.
 Ale już nie długo przeprowadzam się.
  Do Bełchatowa.
Do brata.
Zacznę tu liceum sportowe.
Profil?
Oczywiście siatkówka. 
Chyba nieszczęśliwe zakochana. 
Dlaczego?
On chyba kocha inną.
A ja kocham jego. 
Znamy się dzięki temu, że spędzałam w Bełchatowie
każde ferie,
weekendy,
czas między Wigilią a sylwestrem.
Dopiero teraz się zastanawiam czy dobrze zrobiłam
przeprowadzając się tutaj.
W końcu będziemy mieszkać w jednym mieście.
Często przebywać na tej samej hali.
Trudno. 
Teraz już nic nie zmienię.
Będę musiała to przeżyć.
Czy dam radę?
Zobaczymy.



Witam was na moim nowym blogu. :) Jak na razie mamy prolog. :) Mam nadzieję że wam się spodoba. Liczę na wasze opinie w komentarzach i do następnego. :D